Numer 2   nakład:  

BESTIALSKI NAPAD NA OJCA TADEUSZA RYDZYKA


Napad na o. Rydzyka        

W środę 21 października miał miejsce bestialski napad na ojca Tadeusza Rydzyka. Podajemy za ulubionym "Naszym Dziennikiem":

"Nieznani sprawcy, jadący autem na próbnych polskich numerach kilkakrotnie usiłowali staranować samochód prowadzony przez o. Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja. Siedzący w aucie młodzi ludzie nosili ubrania przypominające jakąś formację paramilitarną".

  Jak dalej podaje "Nasz Dziennik", samochód był "kilkakrotnie blokowany w strumieniu aut oraz został obrzucony cięzkimi, ostrymi, niezidentyfikowanymi przedmiotami".
Nie jest to, niestety, cała przerażająca prawda. Aby nie wzbudzać paniki, nie napisano wszystkiego. Z ustaleń naszych reporterów wynika, że auto ojca dyrektora zostało również ostrzelane z broni maszynowej. Na szczęście pancerna blacha i szyby powstrzymały mordercze kule.
  Wszystko to działo się w Warszawie, stolicy rzekomo praworządnego państwa. Gdzie są odpowiedzialne za ład i porządek organa? Jak dotąd ojciec Rydzyk nie doczekał się przeprosin od rządu i policji za nieudolność i zdumiewający brak reakcji.

Pełną rekonstrukcję wydarzeń przedstawiamy poniżej. Jest ona oparta na zeznaniach naocznych świadków oraz zapisie amatorskich filmów video i fotografiach.

Przebieg wydarzeń        

O godz. 18:58 w warunkach gęstego ruchu ulicznego kilka zachodnich samochodów z przyciemnianymi szybami, na próbnych numerach (zapewne fałszywych) usiłuje staranować auto prowadzone przez ojca Rydzyka.

Napastnicy ze wszystkich stron zajeżdżają drogę. Wszystko odbywa się w gęstym ruchu, przy ogromnej prędkości.

Oczywiści nie obywa sie bez ofiar po stronie atakujacych. Zbyt wielka ich ilość powoduje, że wpadają sami na siebie, kończąc jazdę w rowie.

Napastnicy stosują zasłonę dymną w celu zmylenia ojca dyrektora. Być może mają nadzieję, że zdezorientowany zmieni kierunek jazdy i da się zwabić w jakieś odludne miejsce.

Na szczęście pokładowy komputer nawigacyjny w aucie ojca Rydzyka cały czas podaje właściwe współrzędne.

Napastnicy prawdopodobnie nie dysponują podobnym sprzętem, bo ich samochody w gęstym dymie kolejno rozbijają się w drzazgi! Kto dymem wojuje, ten od dymu ginie!

Na zdjęciu st. aspirant Straży Pożarnej pokazuje, jak kończy się zabawa z dymem...


  W pewnej chwili, widząc lukę w szeregach wroga, ojciec Rydzyk decyduje się na ucieczkę. Na dwóch kołach, stosując sztukę poznaną na zajęciach Szkoły Przetrwania w seminarium, ojciec Rydzyk przedziera się przez szpaler zdezorientowanych napastników.

To zaskoczenie powoduje, że kolejni przeciwnicy rozbijają swe samochody.

Wróg, widząc że w ten sposób niczego nie wskóra, postanawia zastosować ciężką broń. 

Wtedy to, pod ostrzałem artylerii i czołgowych dział, pojawiają się pierwsze rysy i zadrapania na lśniącej karoserii samochodu ojca Rydzyka. Na szczęście doskonale przemyślany manewr ojca dyrektora powoduje, że czołg przez pomyłkę strzela sam do siebie i kończy swą niechlubną misję.

Nagle pojawia się kolejne zagrożenie. Ziemia drży pod krokami gigantycznego przeciwnika.

Jednynie boska opatrznosć sprawia, że w sytuacji bez wyjścia potwór nagle potyka się o własny ogon o rozwala sobie mordę o bilboard z reklamą piwa bezalkoholowego.

  W tym momencie nieprzyjaciel doprowadzony już do rozpaczy rzuca do walki ostatnie siły, mające przesądzić o wyniku walki.

Chmara jednostek rzuca się na samochód ojca Rydzyka. Dzielna załoga kleryków ostrzeliwując się zawzięcie odpiera ataki przeważających sił wroga.

Kolejne jednostki nieprzyjacielskie giną w morzu płomieni.

Sytuacja jednak jest w dalszym ciagu dramatyczna. Ojciec Rydzyk przez chwilę zastanawia się, czy awaryjnie nie katapultować sie z samochodu. Niestety większość pokładowych urządzeń nie funkcjonuje. Nie działa nawet elektryczna maszynka do manikiuru!

Napastnicy są coraz bliżej! Z relacji świadków wynika, że byli to młodzi ludzie ubrani w jakieś paramilitarne uniformy.

Gdzie w tym czasie jest policja? Oczywiście zamiast stać na strazy porządku, funkcjonariusze zabawiają się w towarzystwie rosyjskich przydrożnych prostytutek, które wszak stwarzają ogromne zagrożenie moralne i komunikacyjne.

Napastnicy zbliżają się! I cóż się okazuje - to Mlodzież Wszechpolska i młodzi narodowcy z biura poselskiego poseł Anny Sobeckiej! Poznali się przecież z ojcem Rydzykiem w czasie bohaterskiej akcji w "Tormięsie", broniąc go przed napaścią ekipy TV. A teraz, wracając ze zlotu, zauważyli auto ojca dyrektora i zapragnęli spotkać się ze swym przyjacielem i duchowym przewodnikiem. Jakże miło! Młodzież spragniona ziarna prawdy i słów nauki garnie się do ojca Rydzyka. Tylko zmęczenie i zaskoczenie sprawiły, że ojciec Tadeusz wziął ich za napastników.

Koszmar minął. Jednak... na jak długo? Wszak prześladowcy czyhają nadal za każdym rogiem...

 


Spis numerów | Następny numer

Ta strona znajduje się w Hyde Parku. Jeśli zamiast ramek widzisz tylko tę jedną stronę, kliknij tutaj
Kopiowanie wyłącznie za zezwoleniem. Całość copyright (c) 1996-2001 by Ogrodnik January